sobota, 27 lutego 2016

[Wywiad] Cande dla "Victora Juniora"


Candelaria podczas swojego pobytu w Polsce udzieliła licznych wywiadów. Wciąż pojawiają się nowe i ja właśnie chcę pokazać wam jeden z nich. Chyba nikt o nim nie wiedział, ja sama dowiedziałam się, kiedy moja mama pokazała mi gazetę z wywiadem. Na pewno jesteście ciekawi, o czym Candelaria opowiada w rozmowie? Jeśli tak, zapraszam dalej!




Cande Molfese - w specjalnej rozmowie dla czytelników "Victora Juniora".

Cande Molfese to argentyńska aktorka, tancerka i wokalistka. Znana z roli Camili Torres w serialu kanału Disney Channel pt. "Violetta". W Polsce właśnie ukazała się jej książka "Świat Cande". W swoim pamiętniku aktorka zamieściła wszystko, co zawsze ludzie chcieli o niej wiedzieć, a także wiele innych rzeczy: wieści o przyjaciołach, sekrety, najlepsze porady pielęgnowania urody, przepisy i zdjęcia. To może być także twój pamiętnik - znajdziesz tu miejsce na własne zapiski ☺

Victor Junior: W swojej książce zamieszczasz ciekawe przepisy. Masz może taki na śniadanie, po którym dostaje się dobre oceny?
Cande Molfese: Wystarczy je po prostu zjeść. Śniadanie to dla mnie najważniejszy posiłek dnia. Bardzo zwracam uwagę na to, co jem na śniadanie. To powinien być porządny posiłek. Musi mi dać energię i siłę na cały dzień. Polecam sok z pomarańczy i innych owoców, najlepiej sezonowych oraz tosty z chleba pełnoziarnistego z serem.

Oglądałaś film "Gdzie jest Nemo?" - czy to był dla Ciebie horror? W książce czytamy, że nie lubisz ryb...
Rzeczywiście, mam jakieś obawy związane z rybami, których nie jestem w stanie wyjaśnić. Nawet przez jakiś czas miałam problem z kąpielą i wchodzeniem do morza. Bałam się, że będą mnie dotykać jakieś ryby. Tak naprawdę jest to tajemnicza sprawa... Nie mam pojęcia, skąd to się wzięło. Staram się odżywiać zdrowo, ale ryb nie jestem w stanie przełknąć. Może kiedyś to minie.

Jedna z Twoich szkolnych historii wiąże się z modeliną...
I także z jedzeniem. W szkole miałam koleżankę, której po prostu nie lubiłam. Nie dogadywałyśmy się, jak to czasem w szkole między dzieciakami bywa. Ciągle robiłyśmy sobie głupie żarty. Pewnego dnia powiedziałam jej, że modelina jest bardzo dobra na serce, żeby spróbowała. Ona - o dziwo - uwierzyła i zrobiła to! Modelina przylepiła jej się do zębów, trzeba było ją usuwać u dentysty. Na szczęście samą modelinę, nie zęby. Do szkoły zostali wezwani moi rodzice. Teraz chciałabym ją przeprosić za to zachowanie. Nie radzę robić takich numerów nikomu.

Czy jako nastolatka zachowywałaś się podobnie? Byłaś zwariowana, spokojna czy może zbuntowana?
Najpierw byłam spokojną i grzeczną dziewczynką, świetną uczennicą. Gdy trafiłam do szkoły średniej, którą w Argentynie rozpoczynamy w wieku 13 - 14 lat, nie byłam już taka idealna. Co prawda byłam zabawna i wesoła, więc nauczyciele mnie lubili, ale w ogóle nie chciało mi się uczyć. Miałam beznadziejne oceny. mama ode mnie dużo wymagała, ale ja się w ogóle nie słuchałam. Byłam taką buntowniczką.

Ale chodziłaś do szkoły?
Jasne. Głównie dla sportu. Dobrze mi zawsze szło w sporcie, byłam najlepsza w klasie i to był mój  ulubiony przedmiot. Lubiłam jeszcze matematykę, ale wcale nie dlatego, że dobrze mi w niej szło.

Wspominasz szkołę trochę jak obóz przetrwania...
Potrafiłam  spędzić 15 dni pod namiotem. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, bo uwielbiam spać we własnym łóżku, w wygodzie, w moich rzeczach, w mojej pościeli. A tutaj, pod gołym niebem, to nie były optymalne warunki. Nie zawsze robi się jednak to, co się lubi.

Pomówmy w takim razie o tym, co lubisz. Ulubione gry na komórce?
Kiedyś grałam w Candy Crush. Tak naprawdę obecnie bardziej wolę portale społecznościowe, spędzam na nich dużo czasu. Podoba mi się oglądanie świata innych. Spędzam długie godziny na YouTube, oglądam filmiki, Instagram jest moją ulubioną aplikacją - oglądam zdjęcia i tak spędzam całe noce.

A ubrania? Podobno uzgadniacie z przyjaciółkami, w co się ubieracie, przez internet?
Komunikujemy się przez net. Z przyjaciółkami uzgadniamy na przykład, gdzie wychodzimy na imprezę, co będziemy robić. Ustalamy, jak się ubrać, żebyśmy nie wyglądały tak samo, bo mamy podobny styl. To jest coś jak w serialu "Violetta", tylko że tam serialowe dziewczyny mają różny styl ubierania się, a my nie.
Drugi czat prowadzę ze swoimi siostrami, które zawsze ode mnie coś pożyczają. Nie lubię pożyczać, a na pewno nie lubię, jak się czegoś mi nie zwraca. Czatu używam więc głównie do tego, by siostry ponaglać, by zwróciły to, co pożyczyły.

Jak to jest być najmłodszym z rodzeństwa?
Jeżeli chodzi o moje siostry, to przede wszystkim podoba mi się w naszych relacjach to, że jesteśmy przyjaciółkami, że się razem spotykamy, bardzo często rozmawiamy. Tworzymy rodzinę, która jest coraz większa, bo przybywa siostrzeńców.  Tak naprawdę nasze relacje mają same plusy. Zawsze dobrze się dogadywałyśmy i tak jest obecnie.

Czytelnikom "Victora Juniora" życzę dobrych relacji z rodzeństwem i przyjaciółmi. Oni są najważniejsi!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz